Aktualności

Gdy­by człowiek wie­dział jak Bóg go kocha, umarłby ze szczęścia. Jan Vianney

Jak japoński zakonnik dotarł do Zalesia Śląskiego

Gdy kilka lat temu rozmawiałem z panią Marią Paździor pochodzącą z Zalesia Śląskiego (z domu Tiszbierek, urodzona w 1932 r.) na temat tradycji układania kwietnych dywanów w Zalesiu Śląskim, a w szczególności na temat budowanego przez jej rodzinę ołtarza w bramie gospodarstwa, wspomniała ona o ciekawym wydarzeniu jakie miało miejsce w Zalesiu Śląskim.

Zaznaczyła na wstępie, że historię pamięta tylko z opowiadań swojej starszej siostry Anny Sobawa (żyła w latach 1929-2008, z domu Tiszbierek). Gdy jej starsza siostra zmarła pani Maria w jej zbiorach odnalazła obrazki prymicyjne wspominanego franciszkanina z Japonii, który był również na Górze św. Anny. Nie wiedziała co z nimi zrobić i uznała, że mogą być cenną pamiątką historyczną więc zawiozła je do klasztoru na Górze św. Anny. Pani Maria pamiętała z opowiadań swej siostry, że kobiety z Zalesia Śląskiego miały finansowo wesprzeć naukę przybyłego z Japonii do Europy młodego kandydata do posługi zakonnej. Niestety poza tymi informacjami nie była w stanie nic więcej powiedzieć ani nawet podać przybliżonej daty tego wydarzenia.

W 2024 r. dzięki uprzejmości byłej mieszkanki Zalesia Śląskiego pani Joanny Szwancarz, mogłem przejrzeć fotograficzne zbiory jej dziadka Josefa Greif (żył w latach 1919-2011), który mieszkał na osiedlu XV-lecia i fotografował rożne wydarzenia w naszej miejscowości. Wśród tych fotografii znalazłem dwie, które przedstawiały grupę ludzi, ówczesnego proboszcza ks. Josefa Nitzke (proboszcza w latach 1925-1952) oraz siedzącego obok niego młodego franciszkanina, którego rysy twarzy świadczyły o pochodzeniu azjatyckim.

Ponownie spotkałem się z Marią Paździor by pokazać jej te fotografie z nadzieją, że na zdjęciach rozpozna chociaż kilka z widocznych osób, a ponadto będzie w stanie potwierdzić, że znajdujący się na zdjęciach franciszkanin o korzeniach azjatyckich jest być może tym wspominanym przez jej siostrę. Niestety pani Maria nie rozpoznała na zdjęciach żadnej osoby ani nie była w stanie potwierdzić, czy widoczny franciszkanin to ten, o którym wspomniała jej starsza siostra Anna Sobawa.

Pod koniec 2024 roku podczas przeglądania starych fotografii na jednej z grup historycznych zwróciłem uwagę na wycinek z fotografią z gazety „Oberschliesen im Bild” z 1934 r. (nr 17 z 26 kwietnia 1934 r.) Wycinek przedstawiał gwardiana z Góry św. Anny o. Feliksa Koss oraz stojącego obok niego franciszkanina identycznego jak ten z fotografii ze zbiorów Josefa Greif. Pod zdjęciem znajdował się opis, który rozwiał wszelkie wątpliwości! Z opisu pod zdjęciem wynikało, że w Górze św. Anny na Górnym Śląsku odbyła się Msza św. prymicyjna japońskiego księdza o nazwisku Kawamura, którego studia sfinansowało 26 kobiet z Zalesia Śląskiego i Lichyni. Nie wykluczone, że owe kobiety mogły należeć do III Zakonu franciszkańskiego w Zalesiu Śląskim lub sodalicji mariańskiej. Wiadomo jest również z informacji uzyskanych od pani Marii Paździor, że m.in. jej siostra należała do III Zakonu franciszkańskiego.

Kolejne informacje o tym wydarzeniu udało się znaleźć w gazecie „Heidelberger Volksblatt” z 1934 r. (nr 86 z 13 kwietnia 1934 r.), w którym pojawia się zapowiedź, że w niedzielę 15 kwietnia 1934 r. w kościele pielgrzymkowym klasztoru franciszkanów na Górze św. Anny odbędzie się msza św. prymicyjna młodego japońskiego księdza franciszkanina o. Antoniusa Kawamury. Dalej czytamy, że pięć lat wcześniej w chwili przyjęcia Kawamury do zakonu franciszkańskiego nadano mu imię Antonius. Następnie przybył do Niemiec gdzie podjął studia teologiczne i filozoficzne we franciszkańskim seminarium studyjnym we Frauenbergu w Fuldzie. W tym dniu ks. Antonius przyjmie święcenia kapłańskie z rąk ks. Josepha Damiana Schmitta – biskupa Fuldy. Nowo wyświęcony ksiądz będzie sprawować swoją pierwszą ofiarę w kościele klasztornym w Górze św. Anny.

Ponadto wśród archiwalnych ogłoszeń duszpasterskich w kościele filialnym w Lichyni udało się znaleźć dwa ciekawe dokumenty zakonniku o. Antoniusu Kawamurze. Jednym z nich była kserokopia zawierająca krótki, ale ciekawy życiorys, z którego dowiadujemy się o kolejnych losach franciszkanina. Czytam w nim, że o. Antonius Kawamura urodził się 29 czerwca 1906 r. w Japonni i otrzymał imię Ken. Dopiero w Święta Bożego Narodzenia w 1924 r. przyjął Chrzest Święty i otrzymał imię Franz Xaver. Przez dwa lata w Japonii przebywał na uniwersytecie jezuickim w Tokio gdzie studiował filozofię u franciszkanów w małym seminarium w mieście  Sapooro. W 1929 roku przybył do Europy i podjął studia teologiczne u franciszkanów w Salmünster w Niemczech. Razem z nim (w 1934 r.) święcenia kapłańskie przyjął również drugi japoński zakonnik o. Bernardin Asai.

Drugim znalezionym dokumentem, z którego dowiadujemy się kolejnych faktów jest kserokopia listu napisanego 6 czerwca 1975 przez o. Bernardina Asai i wysłanego z klasztoru franciszkanów w Asahikawa w Japonii. Z tego listu wynika, że jest on odpowiedzią na wysłany wcześniej list do Japonii z Polski, a konkretnie do o. Maurusa z zapytaniem o o. Antoniusa Kawamurę. Autor listu nadesłanego z Japonii zwraca się na jego początku z pozdrowieniem dla siostry Adalberty. Wiemy, że w Lichyni przy kościele swój klasztor do 1974 roku prowadziły siostry Boromeuszki z Trzebnicy. Wiele więc wskazuje na to, że takie zapytanie o los będącego tutaj w 1934 franciszkanina z Japonii dopytywała właśnie jedna z przebywających tutaj sióstr zakonnych. W otrzymanym przez nią liście o. Bernardin pisze, że o. Antonius Kawamura zmarł na tyfus w Tokio w 1943 r. Wspomina też, że studiował tutaj razem z nim w Niemczech oraz przyjął razem z nim święcenia kapłańskie w Fuldzie, ale nie był wtedy na Górze św. Anny. Autor listu wyraża także nadzieję, że siostra Adalberta otrzyma jego list przed swoim wyjazdem do Niemiec. Prosi także o okazanie wdzięczności żyjącym jeszcze osobom, które wsparły finansowo naukę o. Antoniusa podczas jego pobytu w Europie. Podpisano o. Bernardin Asai OFM.

Ostatnim dokumentem jest sam list napisany przez o. Antoniusa Kawamurę po jego powrocie z Góry św. Anny do klasztoru w Fuldzie. List został opublikowany w „Głosie św. Franciszka” w lipcu 1934 r. Franciszkanin na początku swego listu dzieli się swoją radością z przyjęcia niezwykłego daru jakim były święcenia kapłańskie. Wspomina jak jeszcze 10 lat wcześniej „nic o prawdziwym Bogu jeszcze nie widziałem, nic o drogim Zbawicielu!”. Dzieli się także spostrzeżeniami o swoim kraju, nad którym „zaledwie świeci słaba jutrzenka” wiary katolickiej. Podkreśla, że czym są wspaniałe pałace i parki bez Boga – „Z Bogiem łatwo mi przyszło je opuścić i zamienić na skromną celę Braciszka” – pisze o. Antonius. W liście wraca także do swojego początkowego nastawienia na wiarę katolicką, kiedy to jego siostra ucząca się w żeńskiej szkole w Tokio, utrzymywanej przez siostry zakonne z Francji, studiowała katolicyzm. On wtedy jako młodszy brat toczył z nią o to walkę i kpił ze wszystkich religii w szczególności tych zagranicznych, a jego ideałem była sława, bogactwo i pieniądze. Pisze, że cała jego rodzina była pogańska, ale jego siostra w każdą niedzielę uczęszczała do katolickiego kościoła, a on pod jej nieobecność zaglądał do katolickich książek. W dalszej części listu w szczegółowy sposób opisuje narodzenie się w nim miłości do Boga. Na końcu swojego długiego listu opisuje piękną uroczystość prymicyjną na Górze św. Anny w Grocie Lurdzkiej oraz wspomina zakończenie tych uroczystości 16 kwietnia 1934 r. w Zalesiu Śląskim.

W ten oto sposób udało się ustalić dosyć szczegółowe informacje dotyczące ciekawej historii wyjątkowego franciszkanina pochodzącego z Japonii, a który pojawił się także w Zalesiu Śląskim. Niesamowita historia obrazuje również jak mimo panującej wtedy biedy mieszkańcy naszej parafii wsparli owego kapłana. Należy pamiętać o takich gestach i doceniać naszych przodków.