Świątynia, powstała po wojnie z przebudowanej karczmy, nabrała nowego blasku.
Inny charakter i wygląd, przynajmniej we wnętrzu, zawdzięcza zmianie układu ławek i marmurowej posadzce. Prace te ukończono w marcu. Odkąd środkowy rząd ławek został przecięty i rozsunięty, wyraźniej zarysowała się nawa główna z przestronnym korytarzem prowadzącym teraz prosto od wyjścia w kierunku ołtarza. Również w nawach bocznych ławki przesunięto, tworząc przejścia, którymi wierni wygodnie idą np. do Komunii św.
Efekt spójności potęguje jeszcze kamienna posadzka, która zastąpiła dawne płytki. Została ona położona w całym kościele oprócz prezbiterium, do którego kamienie sprowadzono spod Głębinowa i ułożono jeszcze za ks. Adama Igielskiego.
– Gdy zamówiliśmy materiał na nową posadzkę, okazało się, że świetnie pasuje ona do tamtych kamieni. Przypadkiem wyszło, że to marmur pochodzący z tej samej kopalni – opowiada ks. Teodor Smiatek, proboszcz parafii pw. św. Jadwigi Śl. w Zalesiu Śl., której filią jest kościół w Lichyni.
Teraz jednolite podłoże pokrywa też obie zakrystie, gdzie przy okazji doprowadzono ogrzewanie, i pomieszczenia gospodarcze – tam wstawiono nowe szafki i doprowadzono wodę. Całości dopełnia nowy dywan w prezbiterium i nowe zasłony w konfesjonale.
Od karczmy do Domu Bożego
Kościół w Lichyni powstał z przebudowanej w 1945 roku karczmy, którą wraz z przyległymi budynkami i ogrodem podarowała klasztorowi w Trzebnicy rodzina Czerner. Stąd nietypowa jak na budowlę sakralną bryła. Przebudowano ją gruntownie w latach 70. ub. wieku, dobudowano wieżę, zawieszono inny dzwon i w 1975 roku wmurowano kamień węgielny. Wiele sił w przebudowę i prace wykończeniowe włożył wówczas właśnie ks. Igielski.
Kolejny generalny remont wnętrza przeprowadził w latach 2008–2012 z parafianami z Lichyni obecny proboszcz, ks. Smiatek.
Przed nadchodzącymi prymicjami odnowiono elewację, wzmocniono i osuszono ściany, otynkowano pomieszczenia gospodarcze, ocieplono sufit. Wnętrza pomalowano na ciepły, jasny kolor, zaś sklepienie pokryły motywy przypominające kwiaty. Zamontowano też nowy piec c.o., odrestaurowano witraże, wymieniono okna i żyrandole, wyczyszczono i zaimpregnowano figury i stacje drogi krzyżowej. Wysiłkiem, ale i satysfakcją były dwa nowe dzwony – większy o imieniu św. Józefa, patrona kościoła, zaś drugi to „Maryja”. Uwieńczeniem prac było wykonanie pięknej, spójnej z resztą wnętrza chrzcielnicy i stojaka pod paschał. Służba liturgiczna zyskała nowe stroje, a kościół nowe nagłośnienie i numerator. 11 marca 2012 r. kościół uroczyście poświęcił bp Paweł Stobrawa.
Dom na lata
Upiększanie świątyni nie ograniczyło się tylko do jej wnętrza.
– Z zewnątrz przeprowadziliśmy generalny remont elewacji zewnętrznej – ścian, wieży kościelnej z krzyżem głównym i czterema krzyżykami bocznymi, położyliśmy nową papę termozgrzewalną, rynny, żaluzje i piorunochron. Niełatwe było też uregulowanie stanu prawnego części gruntów pod i za kościołem – wymienia proboszcz, chwaląc zaangażowanie ludzi i ich dbałość o świątynię.
Podkreśla, że także ostatnie prace zostały zrealizowane głównie przez parafian z Lichyni i ich firmy – pracami stolarskimi zajął się Konrad Paczuła, ślusarką Konrad Makosz, a posadzką Joachim Duda.
Eryka Szablicka, kościelna, i Jan Szablicki, szafarz Komunii św., przyznają, że kościół jak na liczącą niespełna 200 wiernych Lichynię jest dość duży, ale są zadowoleni z każdej z tych modernizacji, i zwracają uwagę, że przez nowy układ ławek wnętrze zyskało na estetyce i funkcjonalności.
– Poszczególne inwestycje upiększają naszą świątynię. Jesteśmy za to wdzięczni Panu Bogu, św. Józefowi, naszemu proboszczowi Teodorowi, wykonawcom i wszystkim ofiarodawcom naszej małej wspólnoty lichyńskiej – dodaje Anna Wyschka.
Proboszcz zmotywował jeszcze parafian do przeniesienia i odnowienia przydrożnej kapliczki oraz niemal wszystkich krzyży we wsi. Z wyniesionym z domu gospodarskim podejściem stara się, by wszystko było zadbane i przetrwało kolejne lata. Do domknięcia dzieła odnowy świątyni brak tylko nowego chodnika, jednak ks. Teodor przyznaje, że z tym trzeba zaczekać, bo tyle remontów wymagało od niewielkiej wspólnoty sporej ofiarności. Dziękując za nią i za życzliwość wiernych, podsumowuje: – Oby te wszystkie inwestycje, które miałem szczęście i satysfakcję projektować i nadzorować, sprawiały radość Bogu i wszystkim mieszkańcom naszej parafii.
Tekst/foto: Karina Grytz-Jurkowska
Opolski Gość Niedzielny nr 17/2017