W sobotę – 15 listopada 2008 r. młodzi parafianie – w liczbie 63 osób z Zalesia Śl., Lichyni i Popic uczestniczyli w sympatycznej wycieczko-pielgrzymce do Pławniowic, Taciszowa i Toszka.
Wyruszyliśmy dużym luksusowym autokarem do Pławniowic. Jechaliśmy autostradą oglądając przerażające widoki po trąbie powietrznej z 15 sierpnia. Powykręcany i połamany jak zapałki drzewostan. Stwierdziliśmy, że na siły natury nie ma sposobu.
Przybyliśmy nad jezioro pławniowickie. Tam – nad brzegiem – dzieci i młodzież dały ujścia swojej energii. Trochę żeśmy przeszkadzali wędkarzom, płosząc ryby, ale potraktowano nas ze zrozumieniem. O godz. 10.00 czekał już na nas dyrektor pławniowickiego pałacu, ks. Krystian Worbs. Wprowadził nas do pięknie odnowionej kaplicy pałacowej gdzie bardzo ciekawie przedstawił historię tutejszych właścicieli i ich obiektów. Później zaczął nas oprowadzać po pomieszczeniach pałacowych: m.in. po imponujących korytarzach, pokojach, biurze, bibliotece, sali konferencyjnej, itp. Na klatce schodowej pokazywał nam trofea z Afryki, głównie poroża różnych zwierząt. Po oprowadzeniu mieliśmy okazje zakupić sobie różne pamiątki.
Na godz. 11.00 byliśmy umówieni w Taciszowie, odległego ok. 3 km od Pławniowic, w fabryce dzwonów. Czekała na nas p. Felsztyńska, żona producenta dzwonów. Bardzo dokładnie omówiła nam proces powstawania dzwonów. Jednocześnie pokazywała na konkretnych przykładach jak to wszystko przebiega. Zafascynowała nas przede wszystkim prostota zakładu, komponentów form i składników dzwonu, jak również cały jego proces powstawania. Na koniec wizyty w Taciszowie mieliśmy szczęście zobaczyć nasz dzwon „Maryja” który niedługo będzie nam służył w kościele w Lichyni. Po otrzymaniu pamiątkowych folderów udaliśmy się do Toszka.
Tutaj pani przewodnik opowiadała nam również o historii zamku i samych właścicielach. Z zamkiem w Toszku wiążą się dwa ciekawe opowiadania o „białej damie” i „złotej kaczce”. Po zwiedzeniu wieży zamkowej, z której roztaczały się piękne widoki na całe okolice udaliśmy się na posiłek do zamkowej kawiarenki.
W drodze powrotnej do parafii obejżeliśmy zniszczony po wichurze park byłego Uniwersytetu Ludowego w Błotnicy Strzeleckiej. Około godz. 15.30 byliśmy już w domu. Dzięki Bogu wrócliśmy cali, zdrowi i radośni przy pięknej pogodzie.
fot. J. Dronia.